8 listopada 2015

NOTOWAĆ CZY NIE NOTOWAĆ? OTO JEST PYTANIE.

Niektórzy się nimi zachwycają i od nich uzależniają cały sukces swojej nauki, inni nawet nie próbują, bo to strata czasu. Ile osób, tyle sposobów na naukę, jednak robienie notatek dla wielu osób ciągle jest absolutną podstawą, bez której nie czują, że naprawdę przyłożyli się do przyswojenia zadanego materiału.

Do napisania tego tekstu zainspirowały mnie komentarze na moim koncie instagramowym, gdzie zdjęcia moich notatek budzą całkiem sporą dyskusję - od entuzjastycznych pochwał do pytań, po co w ogóle to robię.


Jak pewnie większość obserwujących mnie osób już wie, zdecydowanie należę do teamu „notatkowego”. Przyznaję się do tego bez bicia i nie czuję się w tym osamotniona. Wielu z moich znajomych ciągle gromadzi wiedzę właśnie tradycyjną metodą „pen&paper” (&highlighter?).
Jakie korzyści dla studenta może mieć robienie notatek podczas nauki?

Po co notujemy?
Osobiście, zawsze robię notatki, kiedy chcę się czegoś porządnie nauczyć. To oznacza, że notowanie pozwala mi się skupić na przerabianym materiale. Czasem, gdy tylko czytam (i nie jest to moment, kiedy już mam dosłownie siekierę nad głową), nie jestem wystarczająco zmotywowana i łatwo mi odpłynąć myślami gdzie indziej. Wtedy tak naprawdę nie analizuję tego, co czytam, w związku z tym po suchym czytaniu w mojej głowie zostaje  n i e w i e l e.

Natomiast notowanie wymaga koncentracji i uporządkowania informacji, które przyjmuję. Żeby robić dobre notatki, naprawdę muszę wiedzieć, o czym czytam.
Bardzo ważna dla mnie jest przestrzenna organizacja informacji. Kiedy łączę coś strzałkami, zapisuję po różnych stronach kartki czy stosuję akapity, dużo lepiej rozumiem strukturę materiału, który przerabiam (czyli po prostu nie gubię się w czterdziestostronicowym rozdziale i ciągle pamiętam, o czym i w ogóle po co do mnie o czymś mówią).

Istotną dla mnie kwestią jest też używanie kodu kolorystycznego. Często myślę sobie, że moje notatki z anatomii mogłyby być bardziej „stylowe”, gdybym nie używała swoich wszystkich zakreślaczy jednocześnie. Niestety jednak muszę tutaj w stu procentach postawić na funkcjonalność.
Swoje notatki koloruję zgodnie z przyjętą konwencją (żyły niebieskie, tętnice czerwone, nerwy żółte, etc.). Robię to, żeby wykorzystać swoją pamięć wzrokową.
Na przykład, odpowiadając na pytanie, co przechodzi przez otwór pachowy boczny, w razie wątpliwości prawdopodobnie łatwo przypomnę sobie kolory, które widziałam przy tej informacji w notatkach i tym sposobem dojdę do czterech różnych struktur, które powinnam wymienić.


Robienie notatek pomaga więc przerobić materiał na strawną dla siebie formę. Szczególnie teraz, na medycynie, objętość materiału jest wielka, a czasu stosunkowo niewiele. Dlatego nie  mogę sobie pozwolić na czytanie każdego rozdziału z Bochenka po trzy razy. Nie chcę też niszczyć takiej książki przez zakreślanie, więc, żeby szybko trafiać do informacji, które chcę sprawdzić, używam swoich notatek, które są krótsze i bardziej czytelne.

Ktoś może powiedzieć, że przecież istnieją opracowania, które również są zwięzłe i wypunktowane, np. popularna Skawina z anatomii.
Jasne! W pełni zdaję sobie sprawę z tego, że moje notatki są bardzo podobne właśnie do Skawiny. Jednak, w jakiś magiczny sposób, dają mi one dużo więcej korzyści. Kiedy poświęcam więcej czasu na przeczytanie długiego rozdziału w „grubszej” książce, jednocześnie notując, w głowie zostaje mi nieporównywalnie więcej. Samej Skawiny używam do powtórek i nauki mian angielskich – taką rolę spełnia idealnie.

To daje oczywisty wniosek, że sam proces notowania pomaga zakodować nam wiedzę. Skrajnym przypadkiem jest tu moja koleżanka (Karolina, pozdrawiam! ;) ), dla której notatki mają wartość tylko podczas ich wykonywania. Tak naprawdę, kiedy chce coś powtórzyć, jest w stanie pisać to samo jeszcze raz, bo zapamiętuje wszystko przez akcję (ruch ręki), a nie samo czytanie.

Czas, czas, czas…
Nie ukrywam, notowanie podczas nauki jest czasochłonne, często  b a r d z o  czasochłonne. Czasem naprawdę mam ochotę rzucić długopis i po prostu położyć się w łóżku z książką i atlasem. Niestety wtedy zazwyczaj po chwili zasypiam i z mojej nauki nie wychodzi nic konkretnego.

Moim zdaniem, zdecydowanie to właśnie czas jest najwyższą ceną, jaką trzeba zapłacić za zestaw kolorowych notatek, ale według mnie warto się przemęczyć.
Oczywiście możliwa jest też sytuacja, kiedy spędza się nad robieniem notatek tyle czasu, że później tak naprawdę nie ma się już chwili na ponowne ich przeczytanie i dalszą naukę. Przesada!
Wtedy prawdopodobnie wchodzimy już w obszar „notowania dla notowania” i w ten sposób uciekamy przed dalszym etapem nauki.

Nie twierdzę, że notowanie jest rozwiązaniem wszystkich wyzwań naukowych. Dla wielu osób nie musi być szczególnie przydatne, co zależy to przede wszystkim od ich preferowanego stylu nauki. Czasem też na notowanie zwyczajnie naprawdę nie ma już czasu, bo kolokwium jest jutro. Równie dobrze, na niektórych przedmiotach może być ono właściwie niepotrzebne, nawet dla osób, które lubią korzystać z własnych notatek.

Jak zwykle, cała sztuka polega na tym, żeby dopasować sposób nauki do potrzeb przedmiotu i swoich własnych (ambicja, tempo uczenia).
Dla mnie notatki są pierwszym etapem systematycznej nauki najważniejszych przedmiotów, które podobno w dużej części mają mi zostać w głowie na całe życie ;)

A Wy jakie korzyści czerpiecie z notowania? Używacie kodu kolorystycznego do oznaczania swoich notatek? Czy czas, jaki poświęcacie na robienie notatek czasem wymyka się Wam spod kontroli?
Jeśli macie zupełnie inny styl nauki, jak przerabiacie materiał po raz pierwszy i jak go powtarzacie?

Koniecznie podzielcie się swoimi doświadczeniami, może podsuniecie komuś innemu pomysł, jak urozmaicić swoją naukę. Czekam na Wasze komentarze! : )


17 komentarzy:

  1. O matko, chyba ja jestem ta ktora notuje dla notowania :p czesto po swoich notatkach stwierdzam ze sa nie do uzytku :D i nie otwieram ich drugi raz najczesciej.. Ale mam zamiar starannie notowac farmakologie, tylko jesscze nie wiem jak to ladnie zrobic :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, jeśli dla Ciebie jest ważny tylko proces pisania, to nie ma żadnej tragedii ;)
      Faktycznie, czasem potrzeba trochę czasu (albo przemyśleń), żeby stworzyć swoje notatki marzeń do danego przedmiotu. Powodzenia z oswajaniem farmakologii! :)

      Usuń
  2. Ja zacząłem notować kilka tygodni temu. Serio przez całe gimnazjum i prawie całe liceum nie zrobiłem ani jednej notatki. Zacząłem dopiero niedawno, w klasie maturalnej, kiedy to zauważyłem że moja pamięć jest jak sito. Wcześniej wydawało mi się to kompletna strata czasu, teraz już tak niemysle. Szkoda, że przekonałem się o tym tak późno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, nawrócony na notowanie! :) Sposób naszej nauki się zmienia, więc może po prostu wcześniej nie potrzebowałeś notatek :)

      Usuń
  3. Ja w gimnazjum i na początku liceum robilam mnostwo kolorowych i przepieknych notatek. Pod koniec 2 klasy liceum zauwazylam, ze szybciej ucze sie poprzez samo czytanie, a robienie notatek stalo sie dla mnie zbedne :P teraz uczac sie do matury, czytam jeden temat, powtarzam najwazniejsze rzeczy na glos i ucze sie kolejnego. O dziwo, wszystko to w glowie zostaje. A zeby z glowy nie wylecialo to codziennie wracam do jakiegos zagadnienia, ktore mi sprawia problem, a to zajmuje doslownie pare minut. :) a jak juz naprawde nie moge czegos zapamietac, to robie krotka notatke i wieszam nad biurkiem - siedze przy nim codziennie, to zawsze spojrze na ta kartke i w koncu zapamietam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam patrzeć na Twoje notatki, bardzo estetyczne, aż wraca ochota na naukę! :)
    Mi też byłoby szkoda "niszczyć" Bochenka podkreśleniami...
    Ja od zawsze lubiłam pisanie jako czynność także robienie notatek to czysta przyjemność. A jeśli do tego dochodzi kwestia iż przez własnoręczne uporządkowanie materiału lepiej go zapamiętam, to czemu nie? Mimo, że jestem osobą, która czyta sporo literatury, to jednak ucząc się tylko czytając bardzo często odpływam myślami. Tak jak mówisz, notowanie znacznie ułatwia skupienie się.
    Faktycznie ogromnym minusem jest fakt, że to bardzo czasochłonne zajęcie... Jednak to właśnie przez własne notatki w dużej mierze udało mi się bez problemu zaliczyć rok temu anatomię (z tą małą różnicą, że to była dietetyka, a nie lekarski xD).
    W każdym razie, jak najbardziej należę do notatkowiczów :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zauważyłem to chyba większość roku należy do teamu notatkowego :P
    Ja początkowo kułem na pamięć, ale to słaba metoda, teraz sam tworzę niemalże wszystkie ryciny(na kompie), a stricte notatek mam tylko trochę. Tak w ogóle, to nie masz może wrażenia, że tej nauki wcale nie jest tak dużo, tylko ludzie się słabo organizują ;) ?

    Pozdrawiam i śledzę-kolega z roku

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem na 3 roku i pozwolę sobie stwierdzić, że najważniejsze, jeszcze przed notowaniem to zmysł, które informacje są ważne a które nie. To ciężka sztuka ale uważam że popłaca. Bez niej zdanie histologii byłoby dla mnie niewykonalne. Dobrze ze 1 rok za mną... Tylko teraz ta farmakologia... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. przepiękne masz te notatki ;) ja np. z anatomii zawsze robiłam bo bez tego ani rusz. z innych przedmiotów to różnie. ale ogólnie lubię notować. mam pamięć wzrokową. teraz nawet jak jestem w Niemczech i są jakieś nowe słówka dla mnie to dużo sobie zapisuję, żeby mi nigdzie nie uciekły ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej! Świetny blog. Widziałaś może jakieś blogi prowadzone przez studentów weterynarii? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. blondynkanaweterynarii.blogspot.com :)

      Usuń
    2. Piękne są te Twoje notatki! Ja sobie nie wyobrażam nauki bez notatek, a wszystko mam uporządkowane i zakreślone w kilku kolorach :) tak mi jest poprostu łatwiej! Jestem w klasie 1 liceum o profilu bio-chem-ang i baaardzo bym chciała kiedyś studiować medycynę, dlatego już od początku roku szkolnego mam założony zeszyt tylko na notatki z biologii i chemii, żeby sobie przed maturą mieć z czego fajnie powtórzyć :) pozdrawiam Cię serdecznie i życzę powodzenia na studiach :* :)

      Usuń
  9. Czy mogłabym zasugerowac pomysl taki, zebys wstawiala wlasne notatki z biologii i chemii na bloga? Mysle, ze wielu osobom przyda sie to, a robisz je naprawde niezle. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam pytanie: wolisz uczyć się na łóżku/kanapie czy przy biurku?

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie zastanawia, ile tych notatek przydaje się przy zaliczeniach. W sensie: jak zrobisz sobie notatki do tematu B i potem uczysz się tylko z nich, to zaliczysz materiał, czy notatki są raczej wyjściem do jego nauki? Jak robiłaś notatki z anaty z różnych części, to ile zajmowało Ci zrobienie takiego jednego pliku i czy potem na wejściówkę uczyłaś się już tylko z notatek i zdawało to khe, khe egzamin? Będę wdzięczna za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej
    Ja kiedy piszę to tak skupiam się na samej czynności pisania, że nie wiem co piszę Uwielbiam za to pisać na marginesach i w wolnych przestrzeniach po książce, dlatego że ucząc się dopisuję sobie informacje i nie zapominam o jakiś szczegółach pominiętych w książce (czasem wklejam karteczki do książek jak mi brakuje miejsca). Najskuteczniej uczę się w idealnej ciszy i w bezruchu, każdy ruch mnie dekoncentruje (nie wiem jak niektórzy uczą się przy muzyce dla mnie to niemożliwe ). W trakcie czytania cały czas mówię do siebie(naturalnie o tym co czytam, tworzę ciągi przyczunowo skutkowe, segreguję informacje w mojej wyobraźni) i dzięki temu nie zbaczam z tematu. Jestem w liceum (biol chem mat) i odkąd pamiętam w podstawówce dostawałam reprymendy że marzę po książkach i są "brzydkie" ale mam ti gdzieś, tylko tak skutecznie mogę się uczyć. Szanuję wszystkie sposoby nauki i metody skupiania się np. Słuchanie muzyki. Notowanie...itd. Każdy z nas uczy się w indywidualny sposób i nie istnieje coś takiego jak uniwersalny sposób nauki. Każdy powinien wypracować zindywidualizowany, komfortowy sposób nauki i z niego korzystać.

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj! Chętnie przeczytam, co masz do powiedzenia.