Nie wiem, czy
uwierzycie, ale dopiero wczoraj zaczęłam słuchać świątecznych piosenek. Niestety,
The Baseballs, Michael Buble, Mariah Carey czy nawet Zbigniew Preisner to nie
najlepsi towarzysze intensywnej nauki.
W ostatnim czasie
moje studia lekko mnie pożarły. Wszystkim wydawało się, że od zaliczeń z
przełomu listopada i grudnia będzie mnóstwo czasu do semestralnego testu z
histologii. Niestety, histologia (jak to ona zwykle) zdołała wypełnić większość
mojego czasu aż do teraz, czyli do tygodnia przed Świętami.
Może to i lepiej,
bo nie lubię rozciągać „świątecznego szału” na zbyt długi okres.
Kilka razy zdarzyło
mi się poddać skomercjalizowanej atmosferze Gwiazdki zawładniętej przez Colę i
supermarkety już na początku grudnia. Wtedy, mój entuzjazm wygasał zazwyczaj około
tydzień przed właściwymi Świętami, a ja miałam już dość wszechobecnych
mikołajów, aniołków i reniferów.
W tym roku jednak
nie muszę się martwić o stan takiej znieczulicy. Moje studia skutecznie odwróciły
moją uwagę od całego świątecznego zgiełku. Zaczynam cieszyć się nim dopiero
teraz, gdy mam już mniej więcej wolną głowę od nauki. Na uczelni zostały mi
tylko niezbyt długie poniedziałkowe zajęcia z małą kartkówką, a potem mogę
wracać do domu i uczestniczyć w przygotowaniach do Świąt.
Tym razem naprawdę
nie mogę doczekać się już całego gotowania, dekorowania pierniczków i ubierania
choinki! Nawet perspektywa sprzątania nie wydaje się aż tak straszna, bo z
przyjemnością zaangażuję się w coś niezwiązanego z nauką. A takie rodzinne
świąteczne dzieło pt.: „Polski Dom Gotowy do Świąt”, to świetna okazja, żeby
oderwać się od anatomii i histologii.
Jednak warto być porządnie
zapracowanym przez kilka tygodni, żeby później szczerze mieć ochotę na
świąteczne ferie w domu. To wielki plus studiów poza miejscem zamieszkania w
ogóle – naprawdę chce się wracać do domu! Będąc ciągle na miejscu, wielu ludzi
(w tym ja!) chyba nie docenia jednak wystarczająco domowego ciepła i możliwości
spędzenia czasu z bliskimi.
Przede mną jeszcze
odrobina nauki i trochę przygotowań (czyt. żmudnej wędrówki po galerii
handlowej), ale myślę, że z miłą perspektywą Świąt w domu, wszystko minie
szybko i bezboleśnie.
Już teraz życzę Wam
wszystkim radosnych i rodzinnych przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia
;)
A
jak u Was wygląda czas przed Świętami? Wspominacie go jako przyjemny czy raczej
stresujący?
Czy
tak jak ja cieszycie się bardziej z okazji Świąt, odkąd nie mieszkacie na stałe
w domu?
Jako pracownik pewnej ogólnopolskiej sieci sklepów z dekoracjami do wnętrz, z czerwonym logo i literką "h" w nazwie, powiem Ci, że świąt to ja mam niestety po dziurki w nosie :( Zapomina się o całej magii świąt przez tą komercyjną otoczkę.
OdpowiedzUsuńPoza tym mieszkam jeszcze z rodzicami, także tym bardziej nie odczuwam jakiejkolwiek tęsknoty.
Na szczęście jest jeszcze Kevin i zapach pierniczków rozchodzący się po całym domu więc nie wszystko stracone! :D
W sumie to całkiem dobrze, że przez ostatnie tygodnie tak pochłonęła Cię nauka. Jak sama zauważyłaś, w tym wypadku bardziej się docenia wolny czas, a co za tym idzie, można bardziej wypocząć i się zregenerować, tak aby w Nowy Rok wkroczyć pełnym sił.
Tak więc, wesołych, ciepłych i rodzinnych świąt. I dużo szczęścia w nadchodzącym nowym roku!
Przy okazji, zapytam - wolisz się uczyć w ciszy czy przy muzyce? Może masz jakąś specjalną plejlistę? :D
Jeśli chodzi o muzykę i naukę - jeśli naprawdę chcę być skupiona, nie mogę słuchać ulubionych wykonawców, bo wtedy zaczynam śpiewać. Więc najczęściej do nauki wybieram muzykę klasyczną albo filmową. Generalnie coś bez słów. Często wybieram na Spotify plejlisty z działu 'Koncentracja' :)
OdpowiedzUsuń