Pierwsze
tygodnie na uczelni pochłonęły mnie doszczętnie. Minęły w mgnieniu oka i ani
się obejrzałam, studiowanie medycyny rozpoczęło się na dobre, a ja zaczęłam już
całkiem poważnie cierpieć na deficyt czasu (nie tylko wolnego).
Warsztaty
integracyjne
Przygodę z UMedem
rozpoczęłam od udziału w warsztatach integracyjnych. Było to świetnym pomysłem,
ponieważ już od pierwszych dni w Łodzi miałam konkretne plany i zaczęłam
poznawać ludzi, z którymi będę studiować.
Naprawdę to przemiłe od samego
początku móc rzucać do kogoś luźne „Cześć! Jak leci?”, a nie czuć się jak
totalny odludek.
Dlatego polecam serdecznie wszystkim poświęcenie trochę czasu
na integrację z nowymi znajomymi – początek roku akademickiego to najlepszy
moment.
Inauguracja
Ku mojemu zupełnemu zaskoczeniu, inauguracja roku
akademickiego zrobiła na mnie całkiem duże wrażenie.
Kiedy zaczęłam SGH, wprawdzie pofatygowałam się na tę uroczystość,
ale zdaje się, że wyszłam po 30 minutach, bo nie widziałam żadnego sensu w
siedzeniu tam dalej.
Tymczasem tutaj, w Łodzi, połączenie efektownej Auli
Północnej i mnóstwa ludzi wytworzyło całkiem podniosłą atmosferę. Były
inspirujące i motywujące przemówienia, były żarciki Rektora, był wykład
inauguracyjny, chór i było też ślubowanie. Tak, ślubowanie wypowiadane głośno
przez wszystkich pierwszorocznych, które całkiem mnie wzruszyło (wspominałam
już chyba kiedyś, że ewidentnie się starzeję).
Jeszcze półtora tygodnia temu wokół oficjalnej drogi do CKD było całkiem zielono. Teraz zdecydowanie króluje jesień. |
Pierwsza anatomia
To chyba zajęcia,
na które każdy nowy student kierunku lekarskiego czeka z największą
niecierpliwością. Ja też już nie mogłam się doczekać, kiedy założę swój biały
chirurgiczny fartuch i całkowicie wkroczę w wybrane kręgi ludzi, którzy byli w
tajemniczym p r o s e k t o r i u m.
Przed pierwszymi
zajęciami byłam i szczęśliwa, i zestresowana – w końcu nigdy nie wiadomo do
końca, jak się zareaguje na zapach formaliny, a i przecież to właśnie od
przydzielonego asystenta z anatomii zależy w dużej mierze, jak będzie wyglądał
najbliższy rok.
Jednym słowem – był
to dla mnie dzień sądu, jak wspominałam nawet na Instagramie.
Muszę przyznać,
że serce waliło mi jak szalone, kiedy weszliśmy za zamknięte drzwi i
zobaczyliśmy t e s a l e. Dodatkowo, nasz asystent podczas
oprowadzania nas po reszcie zakątków (np. po składnicy zwłok), podkreślał, że
możemy być jeszcze niegotowi i że w razie czego mamy się łapać nawzajem, kiedy
ktoś będzie mdlał.
Wyobrażacie sobie, że było mi słabo od samego takiego
gadania (nie ujmując naszemu asystentowi, który jest podobno jednym z
najmilszych w zakładzie).
Na szczęście, już
na następnych zajęciach, kiedy pierwszy raz odsunęliśmy suwak w czarnym worku,
panowałam nad emocjami. Muszę Wam powiedzieć, że chociaż nie było przyjemnie,
to jednak daleko było również do efektu zwalania z nóg. Da się przeżyć ;)
Jeśli chodzi o
zapach formaliny, to ja wyczuwam w nim trzy składowe – coś alkoholowego, coś
słodkawego i coś orzechowego – co razem wdzięcznie składa się w mojej wyobraźni
w wódkę o smaku orzechowym. Chyba nie będę miała na nią ochoty na żadnej
imprezie w najbliższym czasie…
To właśnie zdjęcie z sali, w której mamy ćwiczenia z anatomii. Nie ma żadnych preparatów, więc mam nadzieję, że nie jest nielegalne ;) |
Mistrz – uczeń
W kwestii innych
zajęć, zdaje się, że moja grupa miała duże szczęście do asystentów. Nasza kadra
jest całkiem młoda i sympatyczna na pierwszy rzut oka. Nie mieliśmy też do
czynienia (w przeciwieństwie do niektórych grup) ze stresową atmosferą – nie boimy
się pytać w czasie zajęć, a to jest naprawdę bezcenne.
Od pierwszych dni
narzuca mi się też porównanie z moją poprzednią uczelnią w kwestii stosunku
prowadzących do studentów. Od razu zauważyłam, że są oni nastawieni na dużo
bliższy kontakt. Pewnie to kwestia niewielkich grup i specyfiki zajęć. W każdym
razie bardzo odczuwam nawiązanie do tradycji „mistrz – uczeń”, którą uczelnie
medyczne ciągle zachowują. I bardzo mi się to podoba! Czuję się tutaj już od
samego początku dużo bardziej „przytulnie”, bardziej zauważona, bardziej
związana.
Siedząc na
zajęciach, np. wśród zgrai ubranej w białe fartuszki, zdarza mi się ciągle
zachwycić tym, jak bardzo zmieniłam bieg swojego życia, jak szybko udało mi się
zrealizować marzenie o dostaniu się na medycynę.
Nawet nie macie pojęcia jak
bardzo cieszę się, że mogę teraz rysować łuskę cebuli spod mikroskopu, a nie np.
zastanawiam się czy w ogóle warto iść na kolejny wykład na SGHu.
Moje pierwsze
wrażenia z uczelni są więc jednoznacznie pozytywne – czuję się świetnie i
niesamowicie się cieszę, że mogę tu być!
A
jak Wam mijają pierwsze tygodnie roku akademickiego (lub drugi miesiąc szkoły)?
Odczuwacie już brak czasu? Jesień za oknem bardziej Was motywuje do pracy czy
raczej zniechęca? Czekam na Wasze opinie
w komentarzach!
W związku z wyżej
wspomnianym deficytem czasu (i masą nauki), w ciągu tygodnia będę aktywna
przede wszystkim na Instagramie, na którego serdecznie zapraszam.
Zapraszam również
do polubienia Stairway to medical heaven na Facebooku oraz do śledzenia bloga
na Bloglovin’. Dzięki temu będziecie ciągle na bieżąco i żaden post nie umknie
Waszej uwadze.
Ale się cieszę, że dziś opisałaś przeżycia z uczelni! (tak, to ja upominałam się na Instagramie o post z pierwszymi wrażeniami po anatomii xD). Pamiętam doskonale swoje pierwsze zajęcia w prosektorium. Co prawda nie na leku, ale innym kierunku medycznym. Jak dla mnie świetne doświadczenie, to był ten moment kiedy zaczęłam się utwierdzać w przekonaniu, że jednak chcę studiować medycynę.
OdpowiedzUsuńAktualnie siedzę nad zadaniami, a kinetyka reakcji chemicznych wychodzi mi bokiem... Ale po przeczytaniu tego posta przypomniałam sobie po co to robię.
Naprawdę fajnie się to wszystko czyta, widać Twój entuzjazm, widać, że rzeczywiście chciałaś się tam znaleźć. Tak właśnie powinno wyglądać studiowanie. Powinniśmy czerpać jak najwięcej radości z tego, że możemy zdobywać wiedzę od najlepszych.
Przyznam, że co nieco zazdroszczę, ale jednocześnie podziwiam i życzę powodzenia! :*
I oczywiście z niecierpliwością czekam na kolejne posty ;)
Post o pierwszych wrażeniach zaczynał już mnie gonić i postanowiłam, że ostatnia niedziela to OSTATECZNY termin na jego przygotowanie. Właśnie myślałam o Tobie i o Twoim komentarzu na Instagramie. Cieszę się, że wiadomość o poście dotarła do zainteresowanej :D
UsuńJaki kierunek już studiowałaś? Teraz rzuciłaś studia i przygotowujesz się tylko do matury?
Życzę Ci powodzenia z tą kinetyką i z wszystkimi następnymi zagadnieniami ;) Mam nadzieję, że za rok, to Ty będziesz opowiadać o pierwszym roku na medycynie :)
Przez rok studiowałam dietetykę. Już w II semestrze zaczęłam się zastanawiać czy na pewno dalej chcę tu być, wtedy też postanowiłam podejść po raz pierwszy do rozszerzonej biologii i chemii. Niestety nie dałam rady wystarczająco dobrze się przygotować, więc zostałam na dietetyce. Ale po praktykach wakacyjnych dotarło do mnie, że nie tędy droga i zrezygnowałam.Teraz praca na 0,5 etatu i matura.
UsuńNiemniej jednak, nie twierdzę, że miniony rok to czas zmarnowany - wręcz przeciwnie.
Generalnie dlatego też cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga - też w pewnym momencie Twojego życia nastąpił pewien zwrot, postanowiłaś zaryzykować, choć równie dobrze mogłaś pozostać w "strefie komfortu" i spokojnie skończyć sobie studia na SGH, a jednak postanowiłaś zawalczyć o marzenia ;)
Jaki jest twòj sposòb na nauke? na szybsze zapamiętywanie? Jakies porady? :)
OdpowiedzUsuńWalka z rozpraszaczami, skupienie, odpoczywanie (nie warto od razu się zajechać), znalezienie dobrych materiałów (każdy może preferować coś innego). To tak na pierwszy rzut :)
UsuńMyślę, że moje strategie naukowe zostaną mocno zweryfikowane w najbliższym czasie, więc za kilka tygodni chętnie przygotuję posta o tym, jak się uczę na medycynie :)
O właśnie, taki post też bym z chęcią przeczytała ;D
UsuńMoim najgorszym wrogiem są rozpraszacze typu fb, insta, snapchat, yt... Znalazłam nawet ciekawy program, ktory blokuje wybrane strony na określony czas (FocalFilter), ale co z tego skoro zawsze gdzieś w pobliżu jest telefon i tak kusi... :<
Jakie cechy twoim zdaniem trzeba miec zeby studiowac medycyne? Myslisz ze ktos kto nie byl na Bio-Chem ma jakies szanse dostania sie na wydzial lekarski albo farmacje?
OdpowiedzUsuńJa nie byłam na biol-chemie, więc jestem dobrym przykładem tego, że się da. Co prawda zdawałam maturę z biologii i chemii ostatecznie, ale akurat w Łodzi, gdzie jestem, na lekarski można się dostać również po mat-fizie. Nie jestem pewna, jak na innych uczelniach, ale w Łodzi teoretycznie nawet nie trzeba zdawać biologii i chemii, chociaż ta wiedza niewątpliwie się przyda. No ale w sumie raczej nie ma to kluczowego znaczenia przy ilości nauki na studiach, także da się to nadrobić :)
UsuńW kwestii cech studenta medycyny... Musi naprawdę CHCIEĆ to robić, musi być PRACOWITY, ambitny, dobrze zorganizowany - to przede wszystkim. A do tego na pewno musi mieć trochę oleju w głowie, bo dobrze, żeby szybko chwytał, o czym się mów. Powinien też być empatyczny i pozytywnie nastawiony do ludzi - to z kolei, żeby zostać kiedyś dobrym lekarzem.
Mam nadzieję, że ma to sens, to tylko moje zdanie :)
super, że założyłaś takiego bloga i że znalazłam Cię na IG ;) będę Cię tutaj uważnie śledzić, haha ;) lubię czytać takie notki, bo sama jestem świeżo upieczoną położną i jakoś mam sentyment do czytania o medycznych rzeczach ;) pamiętam jak było u nas na pierwszych zajęciach w prosektorium.. wielki stres :D trafiłyśmy na najgorszego asystenta.. :D i była jedna wielka masakra przez cały semestr, chociaż teraz się z tego śmieję.. zapach formaliny doprowadzał mnie do szybszego bicia serca, ahahah :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że dużo osób udaje twardzieli, ale jednak się stresują (chociaż trochę) tymi pierwszymi razami w prosektorium :) Dobrze, że tego strasznego asystenta masz już za sobą. Wyobrażam sobie, że wspomnienia muszą być niezapomniane, ale pewnie na bieżąco nie było Wam do śmiechu :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, ze znalazłaś mój profil i bloga :) Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej.
Znalazłam Twój profil na Instagramie (nie wiem jak...ale cieszę się z tego bardzo :D) bardzo lubię czytać Twoje wpisy na blogu i mam nadzieję, że mimo braku czasu będą pojawiać się tu dosyć często wpisy :)
OdpowiedzUsuńOgólnie chciałabym Ci powiedzieć, że jestem pod wielkim wrażeniem decyzji jaką podjęłaś o zmianie kierunku i że sama się przygotowałaś się do matury :)
Trzymam kciuki za Ciebie :)
Super, że jakoś wpadłaś na mnie na Instagramie. Masz rację, że momentami będzie trudno o wpis na bloga, ale będę się starać być w miarę regularna :)
UsuńW kwestii matury, to teraz jest już ona zupełnie nieważna - teraz liczy się anatomia i histologia ;) Ale dziękuję za słowa uznania i "nie dziękuję" za Twoje kciuki (trzymaj je mocno :D ).
Moim zdaniem trochę za mało wpisów jest na tym blogu.Tych wpisów powinno być o wiele więcej tak naprawdę.
OdpowiedzUsuńDoskonały wpis!
OdpowiedzUsuńZapraszamy na naszego bloga! :)
https://meta-medycyna.blogspot.com/
Chciałabym polecić centrum medyczne https://cmp.med.pl/zakres-uslug/oferta-dla-klienta-indywidualnego/ tutaj macie pakiety medyczne. Możecie wybrać badania podstawowe lub optymalne czy kompleksowe. Dopasujcie do siebie. Polecam zobaczyć na stronie oferty.
OdpowiedzUsuńTeż jestem zdania, że jak chodzi o zdrowie to trzeba korzystać z możliwie jak najlepszych placówek medycznych, nawet jeśli ma to być prywatnie. Chociaż często wystarczy wykupienie pakietu co nie jest dużym wydatkiem
OdpowiedzUsuńJeśli szukasz lekarza lub placówki medycznej bdzie zapiszesz się na wizytę, polecam Ci zajrzeć tutaj https://cmp.med.pl/zakres-uslug/diagnostyka-obrazowa/ na pewno znajdziesz specjalistę którego szukasz z krótkim terminem oczekiwania.
OdpowiedzUsuńMoże państwa zainteresuje aplikacje zdrowotne .Sam bardzo często wchodzę i naprawdę to mi się bardzo podoba.Mojemu przyjacielowi też to się spodobało.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że spodobały Ci się te studia.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tutaj trafiłem. Rzetelny wpis
OdpowiedzUsuńStroje medyczne damskie i męskie dostępne są na
OdpowiedzUsuńhttps://www.uniformshop.pl/
Warto zapoznać się z nowym asortymentem na stronie www
Super blog!